piątek, 12 grudnia 2008

Kilka slow o chustach.

Calkiem niadawno,spodziewajaca sie dziecka,polska sasiadka mojego meza,zagadnela mnie o chusty.A po co ich komus kilka?A czym one sie roznia???No wlasnie.Komus patrzacemu z boku wydaje sie,ze JEDNA chusta w zupelnosci wystarczy.Otoz NIE.Nic bardziej myslego.Dla kobiety chusta jest troszke jak nowa sukienka czy bluzka.Kazda inna,kazda sie czyms rozni.Oprocz wygladu,chusty rozni ich miekkosc,dlugosc,a przede wszystkim NOSNOSC.Inna chuste uzylabym przy maluszku,ktory dopiero co przyszedl na swiat.Inna dla mojego osmiokilogramowca.Tak sobie mysle,ze jeszcze nie wpadla mi w rece chusta idealna dla nas.

Oto przekroj tego,co juz mielismy.

Zaczelismy od chusty elastycznej.Akurat ta,kotra mielismy,byla gruba i jakas taka...toporna.Goraco w niej nam bylo niesamowicie i szybko wrocila ona do producenta.Podejrzewam,ze nigdy nie udalo mi sie jej prawidlowo zawiazac:).


Pozniej nieco zmadrzalam i zabralam sie do tematu rzeczowo-najpierw poczytac,pozniej kupic.I tak weszlismy w posiadanie chusty Girasol.Cudownie miekka (jak flanelka) i bardzo wygodna.Zakladam,ze gdybym kupila kolor,ktory bardziej przypadlby mi do gustu,mielibysmy ja do dzis.A poniewaz kolor mi sie nie spodobal,jakis inny chuscioch sie w niej nosi.


Pozniej nastala era Hoppediza,chusty z Niemiec.Szmatka rowniez przyjemnie miekka,przy tym gruba-dobra nosnosc.Byla bardzo wygodna.Cudne kolory i fanrastyczne instrukcje.Chusta miala zaznaczone brzegi dla latwiejszego dociagania.Posluzyla nam pare dobrych miesiecy,a teraz pojechala do Warszawy,do jeszcze nienadodzonego dziecka:).
Hoppediz(za "niewiekka" doplata) zostal wymieniony na tzw.chustowego Mercedesa-Didymos Indio.To nasze bylo akurat z limitowanej edycji,piekne,pistacjowe,z cienkiej bawelny.Niestety po 2 tygodniach uznalam,ze zbyt cienkiej aby udzwignac mojego malego czlowieczka.Indio Pistazie pojechalo...na Wegry,mam nadzieje,ze nosi sie pysznie!
A ponizej moje ostatnie nabytki:

Chusta po lewej to Jim.Wyglada niepozornie.W rzeczywistosci to najbardziej dostojna chusta jaka widzialam.Jest ona wykonana poprzez skrzozowanie czarnej i czerwonej nitki,co daje niesamowity efekt.Chusta zdaje sie byc oberzynowa,bordowa,czasami nawet wydaje mi sie,ze wpada w braz.Pasuje do wszystkiego i z cala pewnoscia zostanie z nami.

Ta po prawej to szmatka Leo Turkusowe firmy Storchenwiege.Rowniez bardzo dobra chusta,doskonala na lato i "po domu".Miekka,aczkolwiek trzeba nad nia troszke popracowac,zeby ja zlamac.Poniewaz zakochalam sie na zaboj w innej szmatce-Leon jest obecnie wystawiony na sprzedaz.

Marzy mi sie jeszcze Indio z lnem...moze jak zaswieci pierwsza gwiazdka,to pod choinke przybedzie...???






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz